Uczymy się przez powtarzanie. I to pewnie wiesz doskonale.
Znasz zapewne sytuacje ze swojego życia, w których na początku coś,
czego uczyłeś sprawiało ci dużą trudność, a po jakimś czasie — dłuższym
lub krótszym, w zależności co to było i jak często to powtarzałeś,
zdawałeś sobie sprawę, że już to robisz i wcale się nad tym nie
zastanawiasz.
Często jednak miewałem tak, że chcąc się czegoś nauczyć
przygotowywałem sobie plan gdzie, kiedy i jak będę się tego uczył, ale w
ciągu dnia, w natłoku codziennych spraw najzwyczajniej o tym
zapominałem.
Zaczęło się od nauki… mówienia
Jestem wzrokowcem i mam tendencję do bardzo szybkiego mówienia.
Czasem się to przydaje, ale czasem wolałbym nieco przystopować z tempem
słów wypowiadanych na minutę. Wolniejsze mówienie ma właściwość
większego skupiania uwagi rozmówcy na naszych słowach — do tego jeśli
w odpowiednim momencie również nieco bardziej ściszymy głośność tego
o czym mówimy, sprawia to, że nasz rozmówca jeszcze bardziej może nas
zacząć słuchać.
Bo przecież co wypowiadamy szeptem? Tajemnice, sekrety, czy zdania,
których inni nie mają usłyszeć. Jesteśmy po prostu przyzwyczajeni
do słuchania szeptu i wolniejszego mówienia, bo z reguły kryje się
za tym coś interesującego.
I tak, chcąc na nowo nauczyć się nieco wolniejszego mówienia zacząłem
po prostu świadomie zwracać uwagę na to, z jakim tempem mówię.
Ale kontrolowałem to do czasu, kiedy o tym… nie zapominałem ;) Natłok
spraw, nieoczekiwane zwroty akcji, czy nieprzewidziane wydarzenia
sprawiały, że odchodziło to w niepamięć i mówiłem tak, jak wcześniej,
czyli z dużą szybkością.
Liczy się sposób!
Jednego razu wpadłem na pomysł, że muszę zrobić sobie jakieś
„przypomnienie” tego, aby w ciągu dnia cały czas kontrolować to jak
mówię. Pomyślałem o żółtej karteczce na komputerze, czy biurku. No tak —
prosty pomysł, który będzie mi o tym przypominał… tylko, że będzie
to robił w chwili gdy będę przy biurku… a co z resztą czasu?
Dlatego nieco go zmodyfikowałem i wymyśliłem sobie inny sposób
przypominania o tym co chcę zapamiętać lub o tym czego chcę się nauczyć.
Nie jest to jakiś rewolucyjny pomysł, bo jest on naprawdę prosty, ale w
moim przypadku okazał się bardzo skuteczny. Otóż postanowiłem zapisywać
sobie „przypomnienie” na czymś, co zawsze mam ze sobą — na dłoni ;)
Tylko, że nie zapisuję całego zdania do zapamiętania, czy
umiejętności, którą chcę praktykować, a po prostu robię z tego skrót
i zapisuję tylko pierwsze litery ;) Wówczas zerkając na swoje ręce —
a przecież widzisz je przez większość swojego dnia, świadomie będziesz
przypominać sobie to, o czym chcesz ciągle pamiętać. Dla osób
postronnych będzie to nic nie znaczący skrót — dla Ciebie będzie
to tajne przypomnienie tego, co chcesz stale robić. Prawda, że proste?
Dzięki temu sposobowi ciągle uczę się nowych rzeczy — mówić
w odpowiedni sposób, zwracać uwagę na sygnały mowy ciała, które ludzie
non stop wysyłają, a nie zawsze pamiętam, żeby zwracać na to uwagę, czy
przypominam sobie przekonania, w które warto wierzyć.
Mam nadzieję, że dzięki tej prostej sztuczce jeszcze szybciej
i skuteczniej będziesz uczył się umiejętności, o których zapominałeś.
Jeśli masz jakiś inny sposób na pamiętanie o tym, aby uczyć się nowych
umiejętności, to podziel się nim poniżej.
Życzę Ci dobrej zabawy przy nauce tego, czego najbardziej potrzebujesz się nauczyć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz